Popularne posty

24 stycznia 2016

78. Kolejna rozmowa z Masą

     To już moje drugie spotkanie z Masą, tym razem jednak nie tak bardzo udane. Co wcale nie oznacza, że do kolejnych części nie zajrzę.

22 stycznia 2016

77. Ucz się od Matyldy

     Zainteresowałam się tą książką z czysto subiektywnych pobudek: tytuł. Nietrudno skłonić nauczycielkę, by ta sięgnęła po "Nauczycielkę" Judith W. Taschler.

17 stycznia 2016

76. Pierwszy stosik w roku 2016

     Stosik ambitny, ale "przerośnięty"- zaznaczam od razu na wstępie. Po Casparie'go sięgnęłam w bibliotece, bo skojarzyłam go z wszechobecnością (chodzi mi oczywiście o egzemplarze książek) na Targach Książki w Krakowie. Tylko niestety nie doczytałam, że porwana przeze mnie powieść jest kontynuacją innej, wcześniejszej. Dlatego też tak jak szybko znalazła się w moim stosiku, tak szybko powędrowała z powrotem do biblioteki, by spokojnie czekać aż dotrę do jej poprzedniczki. Bo dotrzeć oczywiście planuję- prędzej czy później.

15 stycznia 2016

75. Uparta Izabela- uparta ja

     Mimo iż się interesuję historią (delikatnie mówiąc) i mam słabość do filmów kostiumowych, to do powieści historycznej sięgnęłam po raz pierwszy. I dopiero po zamknięciu "Przysięgi królowej" Christophera W. Gortnera okazało się, że niestety i ostatni. 

09 stycznia 2016

74. Bokserskie walki o życie

     Im więcej czytamy, tym mniej wiemy. Te słowa idealnie pasują do tematyki Holokaustu, do której zaglądam po raz kolejny i po raz kolejny utwierdzam się w fakcie, że nigdy nie będę w stanie dowiedzieć się wszystkiego na ten temat.
     Moje wcześniejsze spotkania z Holokaustem to przede wszystkim ogólne, obozowe opracowania: o największych obozach w Europie i w Polsce, liczbie więźniów i ofiar. Tematyka oczywiście bardzo ważna, tragiczna i trudna, ale jednocześnie niezbyt wnikliwa. Tym razem przeczytałam o czymś, o czym niewielu ma pojęcie: w obozach organizowano regularne walki bokserskie.

04 stycznia 2016

73. Realny rok 2016

     Wszyscy (a przynajmniej spora większość) podsumowują rok poprzedni- z największymi sukcesami, osiągniętymi celami oraz ilością (a nawet ogromem) przeczytanych stron i książek. Miałam takiego podsumowania nie robić,ot ze zwykłej przekory, ale.. zmieniłam zdanie. Jednak tylko po trosze, bo kilka słów pokrewnych zamknięciu starego roku to co najwyżej notatka, a nie szczegółowe i wylewne rozważania. Dla mnie jednak mimo wszystko w sam raz.
     Marzyło mi się w poprzednim roku przeczytać co najmniej 50 książek. Gdy zauważyłam (około okresu powakacyjnego), że nie uda mi się osiągnąć tej liczby, zamarzyłam ponownie, by przeczytać ich co najmniej dwa razy więcej niż w roku 2014. Ostatecznie jestem troszkę zawiedziona i wręcz przeciwnie, bo do liczby 44 książek nie dotrwałam, ale suma 39 również nie jest byle jaka. Zadowolona ostatecznie jestem, bo jak widać (w roku 2014 przeczytałam zaledwie 22 książki) wyraźnie pnę się w górę.
      O ilości przeczytanych stron, centymetrach okładek i nie wiadomo czym jeszcze pisać nie będę, bo i po co? Niepotrzebnego zaśmiecania bloga nie lubię, więc, co za tym idzie, dziwacznych statystyk również.
     Żałuję za to dwóch rzeczy: że zdarzało mi się rzadko pisywać posty i nie udało mi się poopowiadać o letnim pobycie w Bieszczadach. A wierzcie mi, że jest o czym, bo laptop od zdjęć i głowa od wrażeń od dawna pękają w szwach ! Żałować jednak za długo nie będę, bo od czego są noworoczne postanowienia, jak właśnie nie od niwelowania tym podobnych smutków? W związku więc z powyższym, przedstawiam wszem i wobec moje plany/cele na obecny- 2016 rok:
-częstsze recenzje itp. opowieści
-wylewny kult Bieszczad po ośmiodniowym pobycie w jednym z najciekawszych zakątków Polski
-minimum 52 książki w ciągu całego roku (oczywiście przeczytane)-żebym w żadnym tygodniu 
nie mogła się nudzić

     Cele może niezbyt ambitne, ale realne i za to je lubię najbardziej. Nie obiecuję, nie przysięgam tylko się staram. Oby z najlepszym skutkiem. Literacki początek Nowego Roku jak najbardziej wyśmienity- "Dziewczyna z pociągu" boska !
Zbiory Muzeum w Sanoku 
(nie pamiętam tytułu, ale nazwałabym go "Matka, żona i kochanka")

     I dlatego "realności" Wam życzę: byście krytycznie podchodzili do swoich marzeń i wytyczali cele na miarę swoich możliwości, by pod koniec 2016 roku się cieszyć z ich osiągnięcia, a nie płakać po raz "enty" z powodu permanentnej porażki.. wszystkiego co najlepsze !