Popularne posty

17 sierpnia 2019

185. Dzień dobry Bieszczady!

    A raczej dobry wieczór, bo to już bardziej ta pora.
    Miło mi wszem i wobec ogłosić, że NARESZCIE wyjechaliśmy na wakacje. W tym roku nietypowo późno, jak na nas, ale z ważnego zawodowego powodu. Najważniejsze, że jesteśmy i dotarliśmy tam, gdzie cztery lata temu obiecaliśmy, że kiedyś wrócimy.
    Nasze ukochane Bieszczady.. miejsce wspaniałych wakacji, do którego do dziś podchodzimy bardzo sentymentalnie. Tu obchodziliśmy pierwszą rocznicę naszej znajomości i tu po raz pierwszy jesteśmy jako małżeństwo. Mam nadzieję, że i ten wypad, podobnie jak ten sprzed czterech lat, będzie udany i niezapomniany.
     Zaczęliśmy chyba dość nietypowo, bo od miasta Rzeszów. Chociaż dla nas to dość normalne, że zawsze po drodze do celu staramy się coś zobaczyć/zwiedzić. Tym razem padło na Rzeszów, a zwłaszcza na jego charakterystyczny pomnik "czynu radzieckiego". 
     Na szczęście ostatecznie nie tylko pomnik sprawia, że Rzeszów da się zapamiętać. Moją uwagę zwrócił piękny rynek i intrygujące nazwy tamtejszych pubów, restauracji itp. miejsc.
     Po Rzeszowie ruszyliśmy prosto do Polańczyka, gdzie mamy nocleg. Póki co, jesteśmy po krótkim spacerze, obiedzie i teraz mamy czas na odpoczynek, tworzenie "planu" na kolejne dni i oczywiście aktualizowanie bloga ;-)
     Czy ten pobyt będzie się różnił od poprzedniego? Na pewno tak. Po pierwsze dlatego, że nie będzie tak wyczerpujący. Cztery lata temu, kierowani zachłannością zobaczenia "wszystkiego", zrobiliśmy mnóstwo kilometrów, a w tym roku na pewno po raz kolejny nie wrócimy do większości miejsc. Po drugie: tym razem, dla odmiany (po tylu latach czas najwyższy!), postanowiliśmy wykorzystać urlop, by odpocząć - chociaż oczywiście na pewno nie po to, by się lenić. Będziemy maszerować po górach, bo bardzo to lubimy, ale na pewno "z głową" i przerwami na relaks nad jeziorem. Po trzecie i ostatnie: tym razem mamy również zaplanowaną jednodniową wycieczkę na Węgry. 
     Mężowski zapytał, czy już się cieszę, że jestem w kochanych Bieszczadach? Cieszę się, ale wciąż jakoś tak nie do końca, bo jakoś nadal ich nie czuję. Podejrzewam, że dopiero, gdy zaczniemy się wspinać przypomnę sobie, jakie to ogromne szczęście móc pooddychać tymi pięknymi górami.

5 komentarzy:

  1. Jak następnym razem będziesz w Rzeszowie (albo Sandomierzu) to możemy się spotkać, bo mieszkam niedaleko tych miast i mam do nich dobry dojazd;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo na pewno pomyślę następnym razem ;-) Dziękuję za propozycję :-)

      Usuń
  2. Kilka razy byłam w Bieszczadach i też zawsze staramy się coś zwiedzić przy okazji. Rzeszów ciągle przed nami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My Bieszczady odwiedziliśmy już dwa razy, ale wciąż nam mało..

      Usuń
  3. Moim marzeniem jest pojechać w Bieszczady!

    OdpowiedzUsuń