Nie znoszę romansów. Wszystkie, z jakimi miałam styczność (no może prawie wszystkie) były płytkie, banalne, przewidywalne i fatalne stylistycznie. Z lukami w fabule i niedopracowanymi wątkami. Mające zaskakiwać, jednak ostatecznie co najwyżej rozczarowywały.
A jeszcze bardziej od romansów nie znoszę określania ich jako "literatura kobieca" (i teraz po raz "enty" wypowiem się na temat tego, co mnie najbardziej drażni..). Nie uważam się za kobietę, która "kocha" tak tandetną i intelektualnie deficytową literaturę. I tu od razu z góry przepraszam cały gatunek damski, który tego typu książki czytuje. Nie krytykuję Was ani trochę. Co więcej- uwielbiam Was tak samo, jak wszystkich pozostałych książkoholików. A dlaczego? Bo CZYTACIE. Moja opinia na temat kiepskich romansów literackich jest stuprocentowo subiektywna i tak proszę ją traktować.
Na dobrą literaturę miłosną na szczęście (!) również trafiałam (niestety bardzo rzadko). Janusz Leon Wiśniewski- według mnie mistrz tego gatunku. Jego książki są tak piękne, dopracowane i subtelne..że każdą z osobna czytałam niemalże na bezdechu. Wciąż do kilku z nich nie dotarłam, ale mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda mi się te braki nadrobić.
Póki co, będąc wciąż w temacie romansideł, chciałabym Wam polecić poniższą książkę Magdaleny Witkiewicz.
Popularne posty
-
Niejednokrotnie podkreślałam (i wciąż będę), że opinii na temat filmów - seriali będzie na moim blogu zdecydowanie mniej od tych książ...
-
Mam już za sobą wiele książek pana Musso i niejednokrotnie się zdarzyło, że byłam zachwycona kolejną historią. Ten tytuł nie wywołał u...
-
Gdybym nagrywała recenzję tej książki przed kamerą, rozpoczęłabym ją od ciężkiego westchnienia.. a to z pewnością nie oznaczałoby nic ...
19 listopada 2017
Subskrybuj:
Posty (Atom)