W górach nie warto wierzyć zapewnieniom hoteli o dobrym bezprzewodowym dostępie do internetu. Rzadko kiedy zdarzał nam się "dobry" (a już trochę lat zwiedzamy), a na południu Polski to już praktycznie wcale.. Rzecz istotna w przypadku chęci bieżącego uzupełniania bloga, chociaż.. czymś istotniejszym było coraz większe zmęczenie, które uniemożliwiało mi to jeszcze bardziej.
Dziś jednak już jestem i piszę dalej. Po pobycie w Bieszczadach i odświeżaniu całego mieszkania. Wciąż żyję, ale jeśli w najbliższym czasie usłyszę hasło: "malowanie" to uciekam na drugi koniec świata. Może być do Bieszczad!
Popularne posty
-
Niejednokrotnie podkreślałam (i wciąż będę), że opinii na temat filmów - seriali będzie na moim blogu zdecydowanie mniej od tych książ...
-
Mam już za sobą wiele książek pana Musso i niejednokrotnie się zdarzyło, że byłam zachwycona kolejną historią. Ten tytuł nie wywołał u...
-
Gdybym nagrywała recenzję tej książki przed kamerą, rozpoczęłabym ją od ciężkiego westchnienia.. a to z pewnością nie oznaczałoby nic ...
01 września 2019
17 sierpnia 2019
185. Dzień dobry Bieszczady!
A raczej dobry wieczór, bo to już bardziej ta pora.
Miło mi wszem i wobec ogłosić, że NARESZCIE wyjechaliśmy na wakacje. W tym roku nietypowo późno, jak na nas, ale z ważnego zawodowego powodu. Najważniejsze, że jesteśmy i dotarliśmy tam, gdzie cztery lata temu obiecaliśmy, że kiedyś wrócimy.
Nasze ukochane Bieszczady.. miejsce wspaniałych wakacji, do którego do dziś podchodzimy bardzo sentymentalnie. Tu obchodziliśmy pierwszą rocznicę naszej znajomości i tu po raz pierwszy jesteśmy jako małżeństwo. Mam nadzieję, że i ten wypad, podobnie jak ten sprzed czterech lat, będzie udany i niezapomniany.
Miło mi wszem i wobec ogłosić, że NARESZCIE wyjechaliśmy na wakacje. W tym roku nietypowo późno, jak na nas, ale z ważnego zawodowego powodu. Najważniejsze, że jesteśmy i dotarliśmy tam, gdzie cztery lata temu obiecaliśmy, że kiedyś wrócimy.
Nasze ukochane Bieszczady.. miejsce wspaniałych wakacji, do którego do dziś podchodzimy bardzo sentymentalnie. Tu obchodziliśmy pierwszą rocznicę naszej znajomości i tu po raz pierwszy jesteśmy jako małżeństwo. Mam nadzieję, że i ten wypad, podobnie jak ten sprzed czterech lat, będzie udany i niezapomniany.
15 sierpnia 2019
184. Koncertowy weekend
Wakacje to idealny czas na plenerowe imprezy. Tak jak za wiejsko - miastowymi dniami wszelakimi nie przepadamy ("spęd bydła", młodzi gniewni - przeklinający i nachlani, śmieci, ciasnota, chamstwo.. to najbardziej pejoratywne skojarzenia), tak wcale to nie oznacza, że nie można spośród nich wyszukać intrygujących "perełek". W ostatni weekend "perełek" było aż trzy! Albo dwie.. zależy, co kto liczy.
12 sierpnia 2019
183. Moje pierwsze spotkanie z Olgą Rudnicką
Okładki książek Rudnickiej już od bardzo dawna przewijają się przed moimi oczami - zarówno realnie, jak i wirtualnie, dlatego niezmiernie się cieszę, że nareszcie mogłam zajrzeć do ich treści.
09 sierpnia 2019
182. Wakacyjny stosik książkowy
Dla mnie wakacje to idealny czas na czytanie. Zresztą, podobnie jak cały rok. Z kolejnego stosika książkowego zdążyłam już "pożreć" jedną sztukę, ale o tym już niebawem. Póki co, chwalę się tym, co mam.
Z Olgą Rudnicką mam styczność po raz pierwszy. Manuelę oczywiście już bardzo dobrze znam, w końcu należy do grona moich ulubionych pisarek. "Dygot" wielokrotnie przewijał się w blogosferze, więc cieszę się, że w końcu mam go i ja. A "Siedem lat w Tybecie".. no cóż. Po pierwsze: z racji filmu z Bradem Pittem (którego od dawna jestem fanką), odkąd pamiętam chciałam przeczytać tę książkę. Po drugie: ostatnio zauważyłam, że ciągnie mnie do tematyki kultury Wschodu. Po trzecie: muszę ułożyć pytania do pewnego intrygującego konkursu literackiego, konkretnie właśnie m.in. z tej pozycji, czym na pewno w swoim czasie się pochwalę (oczywiście nie pytaniami, tylko samym konkursem). Już zacieram rączki z niecierpliwości.. zresztą jak zawsze - na widok wszelakich lektur (wyobrażacie sobie, jak się zachowuję w księgarni lub bibliotece?? ).
Czy czytaliście któryś z tych tytułów? Warto? Niekoniecznie? Miło mi będzie, jeśli się pochwalicie swoimi wrażeniami - oczywiście bez zdradzania treści!
06 sierpnia 2019
181. Międzynarodowy Turniej Rycerski w Ogrodzieńcu
XXII Międzynarodowy Turniej Rycerski w Ogrodzieńcu jest pierwszym, na którym miałam przyjemność być. Nie jest on tak spektakularny, jak niegdyś ten w Malborku, o którym po cichu marzyłam, ale mimo to bardzo mi się podobał.
02 sierpnia 2019
180. Dlaczego Michel Bussi dołączył do grona moich ulubionych pisarzy?
Pierwsze były Czarne nenufary. Książka, po której tydzień chodziłam "do tyłu". Wzdychałam, zastanawiałam się i myślałam o bohaterach jeszcze przez wiele dni. Na portalu lubimyczytac.pl otrzymała ode mnie maksymalną ilość gwiazdek - a to znak, że nie powinno się tego tytułu omijać.
Jeden tytuł jednak nie sprawia, że pisarz staje się moim ulubionym. Przynajmniej w moim przypadku. Od razu po Czarnych nenufarach rzuciłam się w pościg za kolejnymi. Autor francuski, niezbyt znany w Polsce (przynajmniej wtedy), więc łatwo nie było. Ale pamiętałam i "czuwałam" przy katalogu książek mojej ulubionej, wzbogacającej się regularnie o nowości biblioteki. Z czasem dotarłam do Samolot bez niej i Nigdy nie puszczaj mojej dłoni. Książki również dobre, ale nie powaliły mnie na kolana, jak ta pierwsza.
Przyszedł czas na kolejną, widoczną poniżej. Również nie obezwładniła mnie jak wspomniane Czarne nenufary, ale za to wciągnęła jak skarpetkę w odkurzacz. I oczywiście sprawiła, że lista moich ulubionych pisarzy wzbogaciła się o kolejne nazwisko.
Jeden tytuł jednak nie sprawia, że pisarz staje się moim ulubionym. Przynajmniej w moim przypadku. Od razu po Czarnych nenufarach rzuciłam się w pościg za kolejnymi. Autor francuski, niezbyt znany w Polsce (przynajmniej wtedy), więc łatwo nie było. Ale pamiętałam i "czuwałam" przy katalogu książek mojej ulubionej, wzbogacającej się regularnie o nowości biblioteki. Z czasem dotarłam do Samolot bez niej i Nigdy nie puszczaj mojej dłoni. Książki również dobre, ale nie powaliły mnie na kolana, jak ta pierwsza.
Przyszedł czas na kolejną, widoczną poniżej. Również nie obezwładniła mnie jak wspomniane Czarne nenufary, ale za to wciągnęła jak skarpetkę w odkurzacz. I oczywiście sprawiła, że lista moich ulubionych pisarzy wzbogaciła się o kolejne nazwisko.
24 lipca 2019
179. Rozgrzewka przed Bieszczadami
Tegoroczne wakacje postanowiliśmy spędzić w Bieszczadach. Po kilku latach wracamy tam, gdzie będąc po raz pierwszy zostawiliśmy swoje serca. Po drodze były Mazury, Kotlina Kłodzka i Zalew Szczeciński, ale to ostatecznie góry wybraliśmy na swoją podróż poślubną.
Do wyjazdu w ukochane Bieszczady jest jeszcze trochę czasu, jednak już teraz postanowiliśmy się trochę do niego przygotować. Nasz pierwszy pobyt w Bieszczadach był przede wszystkim.. amatorsko - turystyczny. Wyczerpujący owszem, ale na pewno nie skupiający się na intensywnych "wspinaczkach". Weszliśmy na Tarnicę i Łopiennik, ale poza tym przede wszystkim zwiedzaliśmy. Łańcut, Przemyśl (aż tak daleko zajechaliśmy), Sanok. Lesko, Ustrzyki.. zresztą o wszystkim możecie przeczytać klikając w etykietę "Bieszczady".
Tegoroczny wypad w Bieszczady będzie na pewno inny. I to nie tylko dlatego, że raczej nie wrócimy do miejsc sprzed czterech lat (no może wyłączając galerię z obrazami Beksińskiego w Sanoku), co przede wszystkim dlatego, że tym razem skupimy się raczej na delektowaniu przyrodą. Zamierzamy m.in. wyjść w góry i poodpoczywać nad Soliną. Zdarzy się również wypad na Węgry i pewnie inne, równie wyczerpujące aktywności, bo znając nas.. coroczny wakacyjny wyjazd raczej do leniwych należał nie będzie.
Ale do rzeczy. Co Ślęża ma wspólnego ze zbliżającym się wielkimi krokami wyjazdem w Bieszczady? Ano to, że przed nim wypadałoby się "rozgrzać", więc wejście na jedno z okolicznych wzniesień stało się ku temu idealną okazją.
Do wyjazdu w ukochane Bieszczady jest jeszcze trochę czasu, jednak już teraz postanowiliśmy się trochę do niego przygotować. Nasz pierwszy pobyt w Bieszczadach był przede wszystkim.. amatorsko - turystyczny. Wyczerpujący owszem, ale na pewno nie skupiający się na intensywnych "wspinaczkach". Weszliśmy na Tarnicę i Łopiennik, ale poza tym przede wszystkim zwiedzaliśmy. Łańcut, Przemyśl (aż tak daleko zajechaliśmy), Sanok. Lesko, Ustrzyki.. zresztą o wszystkim możecie przeczytać klikając w etykietę "Bieszczady".
Tegoroczny wypad w Bieszczady będzie na pewno inny. I to nie tylko dlatego, że raczej nie wrócimy do miejsc sprzed czterech lat (no może wyłączając galerię z obrazami Beksińskiego w Sanoku), co przede wszystkim dlatego, że tym razem skupimy się raczej na delektowaniu przyrodą. Zamierzamy m.in. wyjść w góry i poodpoczywać nad Soliną. Zdarzy się również wypad na Węgry i pewnie inne, równie wyczerpujące aktywności, bo znając nas.. coroczny wakacyjny wyjazd raczej do leniwych należał nie będzie.
Ale do rzeczy. Co Ślęża ma wspólnego ze zbliżającym się wielkimi krokami wyjazdem w Bieszczady? Ano to, że przed nim wypadałoby się "rozgrzać", więc wejście na jedno z okolicznych wzniesień stało się ku temu idealną okazją.
Subskrybuj:
Posty (Atom)