Popularne posty

09 maja 2020

202. Drugi (i dla mnie ostatni) przekręt autorstwa Olgi Rudnickiej

     Nie sądzę, bym kiedykolwiek jeszcze sięgnęła po książkę Olgi Rudnickiej. I to nie dlatego, że jej twórczość jest zła.. po prostu preferuję zdecydowanie ambitniejszy typ literatury.

03 maja 2020

201. Nie, nie i jeszcze raz nie (!)

     Powinnam zacząć od tego, że nie mam pojęcia, jak to się stało, że sięgnęłam po tę pozycję. Bo takich książek nie czytuję, nie interesują mnie, a co więcej, obraża mnie określanie ich jako "literatura kobieca".
     Mimo wszystko chyba tym razem wiem, dlaczego zdecydowałam się ją przeczytać. Ponieważ chcę mieć mocną odpowiedź na sporadycznie kierowany w moją stronę argument pt. ,,Nie wiesz, bo nie czytałaś". A właśnie, że wiem! Bo dawno w życiu nie przeczytałam czegoś tak.. słabego.

30 kwietnia 2020

200. Moje pierwsze spotkanie z twórczością Chmielarza

     Lepiej późno niż wcale, prawda?
     Pamiętam, gdy jedna z koleżanek ze studiów dojrzała u mnie tę książkę. Pierwsze słowo, jakie wypowiedziała to: ,,beznadziejna". ,,Ale dlaczego?" - zapytałam. ,,Bo czyta się fajnie, ale zakończenie jest beznadziejne" - odpowiedziała. I całe szczęście, że mnie to nie zniechęciło do lektury, bo moja ostateczna ocena tego tytułu jest diametralnie różna.

16 marca 2020

199. Dziewiąty - i wciąż nie ostatni tom z Chyłką

     Poniższa recenzja niestety będzie krótka. A to dlatego, że książkę przeczytałam już jakiś czas temu i opinii o niej nie napisałam od razu.. dlatego sporo rzeczy mi umknęło. Sprawy jednak postanowiłam nie olewać, ponieważ mam noworoczne postanowienie o recenzowaniu wszystkich przeczytanych tytułów. Dlatego już nie marudzę, tylko piszę - o tym wszystkim, co wciąż pamiętam. Albo raczej o tym, co utkwiło mi w pamięci najbardziej.

25 lutego 2020

198. Chyłka już po raz ósmy!

      Aż trudno uwierzyć, że to już ósmy tom z Chyłką, do którego sięgnęłam. Nie pamiętam oczywiście momentu, gdy czytałam pierwszy, ale obecna liczba tomów (jest już ich dziesięć) skutecznie sugeruje, że było to spory czas temu. Chociaż.. biorąc pod uwagę fakt, że Remigiusz Mróz nie pisze książek tylko je wyrzuca z rękawa - nie musielibyśmy pewnie aż tak daleko sięgać w przeszłość.

06 lutego 2020

196. Blomkvist i Salander po raz piąty

     Od pierwszego tomu zapałałam sympatią do Lisbeth Salander i Mikaela Blomkvista i, będąc już przy tomie piątym, moja sympatia do tych bohaterów pozostała wciąż tak samo mocna. I nie zmienia tego nawet fakt, że część czwartą i piątą napisał ktoś inny.

31 stycznia 2020

195. Weekend w Krakowie - podsumowanie

     Wracaliśmy do domu w niedzielę po południu. Postanowiliśmy czas spędzony w Krakowie wypełnić maksymalnie, dlatego w ostatni poranek ruszyliśmy.. na Kopiec Kościuszki.

24 stycznia 2020

194. Bardzo intensywny - drugi dzień pobytu w Krakowie

      Skoro sobota była jedynym dniem w Krakowie, który spędzaliśmy tam od świtu do zmierzchu, oczywiste było, że zdecydujemy się go maksymalnie wykorzystać. W jeden dzień zobaczyliśmy w Krakowie aż trzy, bardzo czasochłonne miejsca: Galerię Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach, Zamek na Wawelu oraz Muzeum Czartoryskich.
     Galeria Sztuki Polskiej w Sukiennicach mnie zachwyciła! Nie tylko z powodu ilości zbiorów, ich piękna oraz wielości tamtejszych twórców, co przede wszystkim z powodu tamtejszych kolosalnych obrazów Jana Matejki. Stałam przed nimi i wzdychałam z zachwytu.. tego po prostu nie można nie zobaczyć!

23 stycznia 2020

193. Weekend w Krakowie

     Cztery lata temu, w lutym, wybraliśmy się na weekend do Warszawy. Stolicę już dużo wcześniej planowaliśmy zwiedzić (byliśmy tam co najwyżej przejazdem), a decyzję o tym, że będzie to akurat w porze zimowej podjęliśmy z dwóch ważnych powodów: ja miałam ferie; miejsca turystyczne są zazwyczaj w takich porach mniej oblegane i, dzięki temu, bardziej komfortowe do zwiedzania. O tamtejszym pobycie w Warszawie napisałam tutaj.
     Po wyjeździe ze stolicy byliśmy pewni następujących rzeczy: zwiedzanie było rzeczywiście znacznie swobodniejsze niż latem; udało się nam - włóczykijom, naładować baterie do lata; w każde coroczne ferie będziemy chcieli w ten sposób zwiedzić kolejne miasto; za rok jedziemy do Krakowa.
     Niestety, ostatniego planu nie udało nam się zrealizować. Nie byliśmy ani w Krakowie, ani w żadnym innym miejscu, ale pamiętam, że zawsze mieliśmy ku temu naprawdę ważny powód.
     Dopiero w tym roku, cztery lata później, udało nam się trafić do stolicy Małopolski. Sami chyba byśmy się nie zdecydowali (zwłaszcza, że w grudniu zwiedziliśmy Budapeszt i Bratysławę), ale dzięki temu, że w prezencie ślubnym otrzymaliśmy weekendowy pobyt w Krakowie w czterogwiazdkowym hotelu - w końcu tam trafiliśmy. I bardzo się z tego powodu cieszymy, ponieważ pobyt w tym mieście uważamy za zdecydowanie udany.

21 stycznia 2020

192. Bezcelowy "Koniec samotności"

     No i stało się. Janusz Leon Wiśniewski - mój ulubiony pisarz, którego każda kolejna książka wywołała u mnie co najmniej sympatię, napisał wreszcie coś, co mi nie przypadło do gustu i co, zamiast czytać dniami i nocami, chciałam jak najszybciej skończyć.

17 stycznia 2020

191. Pokaźny stosik biblioteczny i.. walizka

     Jak widać na poniższym zdjęciu, moja miejscowa biblioteka jest naprawdę bogato wyposażona. Świadczy o tym chociażby fakt, że nie nadążam z wypożyczaniem samych nowości (o starszych tytułach nie wspominając). Oczywiście bardzo się z tego powodu cieszę, bo dzięki temu mam co jeść.. (nie miałabym z pewnością, gdybym wydawała wszystkie pieniądze w księgarni ;P ).
     Czytaliście coś z powyższych tytułów? Polecacie? Obecnie czytam "Koniec samotności" i spodziewałam się po Januszu Wiśniewskim czegoś bardziej porywającego (w końcu zaliczam go do wąskiego grona moich ulubionych pisarzy), ale o moich ostatecznych wrażeniach napiszę w zbliżającej się wielkimi krokami recenzji.
     Póki co, siedzę tuż obok walizki spakowanej w związku z wyjazdem do Krakowa (!). Ogromnie się cieszę, że tegoroczne ferie spędzamy chociaż częściowo poza domem. Zeszłoroczne niestety do takich szczęśliwych nie należały, co zaskutkowało nudą i chandrą. Bo z nas takie dwa turystyczno -włóczęgowskie typy są, więc bez  regularnych wyjazdów po prostu chorujemy. 
     Dlaczego akurat Kraków i jakie miejsca wybraliśmy do zwiedzania, o tym też Wam napiszę już niebawem. Teraz już uciekam do łóżka, bo w pociągu zamiast odsypiać niedobory snu - wolałabym poczytać. Do usłyszenia kochani!
     A wszystkich tych, którzy są ciekawi moich bieżących relacji z podróży małych i dużych zapraszam na mój instagram: @sowazwieruszowa

15 stycznia 2020

190. Jak to się stało?

     Jak to się stało? No jak? Jak to się mogło stać, że dopiero teraz przeczytałam książkę tak utalentowanego polskiego pisarza? 
     Oczywiście powyższe pytania są pytaniami retorycznymi sugerującymi co najwyżej moje ubolewanie nad faktem, że tak późno poznałam twórczość Jakuba Żulczyka.

12 stycznia 2020

189. VII Wieruszowski Orszak Trzech Króli

     Czym są styczniowe Orszaki Trzech Króli z pewnością każdy wie - nawet ateiści ;P Więc szczegółowo na ten temat rozpisywać się nie będę. Pochwalę się zdjęciami - tak po prostu, bo w tym roku byliśmy i niezmiernie się z tego powodu cieszę.
     Generalnie nie przepadam za tego typu "masówkami", ale Orszak Trzech Króli akurat jest wyjątkiem. I to nie tylko z powodu uczestnictwa w nim proboszcza mojej parafii, który udzielał mi ślubu i który jest nie tylko wspaniałym duszpasterzem, ale przede wszystkim dobrym człowiekiem, ale również dlatego, że brali w nim udział moi uczniowie. A więc.. tylko się chwalić!

06 stycznia 2020

188. 52 książki w 2020 roku

     Biorę udział w wyzwaniu. Dość popularnym i, co za tym idzie, wyjątkowo mobilizującym. Dlaczego? Oczywiście nie dla statystyk, nie o to chodzi. Po prostu chciałabym więcej czytać.
     Moim dotychczasowym "rekordem" są zaledwie 43 książki w ciągu roku. Dokładnie w 2017. Ostatni rok to zaledwie 33 pozycje, co uważam za swego rodzaju porażkę..
     Tak, wiem, statystyczny Polak czyta prawie wcale, ale ja od dawna czytam sporo, więc trochę mnie ta liczba zawiodła. Poprzedni rok był specyficzny, żeby nie pisać, że trudny, ale to już tak naprawdę nie ma znaczenia. Nowy rok, nowa czysta karta, zaczynamy dobre czytanie :-) A liczba "52" jest oczywiście symboliczna (nie statystyczna)- tak dla jasności. Po prostu chciałabym przeczytać więcej niż w roku poprzednim, chciałabym wszystkie przeczytane tytuły tutaj zrecenzować i chciałabym również zamieszczać podsumowania miesiąca.
     Już niebawem recenzja pierwszej książki! :-)
     Ps. A jak czytam u niektórych "książkoholików" o przeczytanej "setce" książek w ciągu roku to aż mnie skręca z zazdrości... ja chyba dopiero na emeryturze osiągnę taką liczbę ;P I podkreślam jeszcze raz- nie dla statystyk! Po prostu już teraz jest tyle tytułów, które chciałabym poznać, że boję się, że mi życia na to nie starczy :P

04 stycznia 2020

187. Początek roku 2020 napędza mnie i motywuje

     Życie mi się popieprzyło. Od rana do wieczora pracuję, w weekendy studiuję a na co dzień udaję, że się ze wszystkim wyrabiam. I tak już od wielu wielu lat... zbyt wielu.
     Nie, to nie jest użalanie się nad sobą, czy też skarga w każdej innej postaci. Bo zmieniam to. Dziś, teraz, tak po prostu. I jeśli nawet zdanie: "Nowy rok - nowa ja!" brzmi jak pusty slogan, to w moim przypadku jest naprawdę mocnym postanowieniem noworocznym. 
     Czy rzucam pracę? Studia? Nie i nawet przez chwilę o tym nie pomyślałam. Zmieniam sposób myślenia, podejście i organizację dnia codziennego. Zwłaszcza w tym ostatnim jest klucz do sukcesu. Bo tak serio serio.. ja naprawdę mam czas na hobby, bloga, trochę ruchu, czyli wszystko to, co chcę robić, ale czego przynajmniej przez ostatni rok nie robiłam. A dlaczego tego w końcu nie robię? Bo zamiast dobrze się zorganizować, tracę czas na duperele, nicnierobienie, zostawianie spraw na ostatnią chwilę, a potem tylko "płaczę i zgrzytam zębami", bo znowu się nie wyrabiam. Znacie to? Ja bardzo dobrze i sama siebie za to nie znoszę. Do tego stopnia, że dziś mam cholernie mocną motywację, by to zmienić.
    Teraz, w tym momencie. Zaczynając od bloga, czyli od miejsca, które od dawna bardzo kocham, ale niestety mocno zaniedbuję. Koniec z tym. Od teraz jestem tu i zawsze będę. Czy na 100%? Oby nareszcie! Bo największym przegranym nie jest ten, kto nie osiąga celu, ale ten, kto przestaje próbować.
źródło: porysunki.pl