Utwór Kelly Clarkson spełnia aż dwa zadania. Oprócz już wymienionego, pozwala mi przebrnąć przez wszelakie zawodowe i prywatne problemy. Każe mi pamiętać, że dzięki nim staję się silniejsza.
Popularne posty
-
Niejednokrotnie podkreślałam (i wciąż będę), że opinii na temat filmów - seriali będzie na moim blogu zdecydowanie mniej od tych książ...
-
Mam już za sobą wiele książek pana Musso i niejednokrotnie się zdarzyło, że byłam zachwycona kolejną historią. Ten tytuł nie wywołał u...
-
Gdybym nagrywała recenzję tej książki przed kamerą, rozpoczęłabym ją od ciężkiego westchnienia.. a to z pewnością nie oznaczałoby nic ...
01 listopada 2014
35. Poranek z przytupem.
Muzyki słucham sporo-i ilościowo i gatunkowo. Ale piosenek, które potrafią mnie wyrwać w zimny poranek spod ciepłej kołderki jest stosunkowo niewiele. Tak tak, takie naprawdę istnieją ;-) Pierwsze ich nuty poruszają zaspane palce u stóp, a cała reszta ciała naśladuje je już chwilę później. Gdybym miała przytoczyć je wszystkie, począwszy od lat 60-tych, oj trochę by mi to zeszło... dlatego ograniczę się do trzech. Głównie ze względu na ich aktualność.
Dlaczego je tutaj wymieniam? Bo fajnie jest mieć piosenki, które pomagają nam pozytywnie zacząć dzień. Czy Wy również takie posiadacie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A mnie swego czasu inny kawałek Clarkson bardzo poruszał. Muzyka potrafi czasem dac kopa :)
OdpowiedzUsuńZ tym "kopem" doskonale powiedziane :-)
UsuńChyba każdy ma takie piosenki; ja lubię rozpocząć dzień z Janelle Monáe. ;)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale z pewnością zaraz poznam ;-)
Usuń