Reżyseria: Mel Gibson
Scenariusz: Robert Schenkkan, Andrew Knight
Gatunek: biograficzny, dramat, wojenny
Produkcja: Australia, USA
Premiera: 3.listopada 2016 (świat), 4.listopada 2016 (Polska)
Nagrody: 2 Oscary- za najlepszy montaż i najlepszy dźwięk oraz wiele innych nagród
Moja ocena: 6/6
Nic tak mnie nie przekonuje do obejrzenia danego filmu, jak fakt opierania się reżysera na autentycznych wydarzeniach czy biografii.
"Przełęcz ocalonych" to prawdziwa historia Desmonda Dossa- rozmodlonego pacyfisty, który pomimo swoich przekonań zaciągnął się do wojska, jednak nie po to, by odbierać ludzkie życie, a po to, by je ratować.
Wyszydzany, gnębiony, oskarżany o tchórzostwo, a nawet osądzany i naciskany na opuszczenie armii, mimo to osiąga zamierzony cel. Zostaje sanitariuszem, który ratując w ciągu jednej nocy 75 rannych, udowadnia wszystkim, że się wobec niego mylili.
Mnóstwo wystrzałów, krzyków, krwi i okrucieństwa. To film Mela Gibsona, więc nie można się było tego nie spodziewać. Ci, co oglądali "Apocalypto" i "Pasję" doskonale wiedzą, co mam na myśli. I rzeczywiście, było wiele momentów, podczas których zakrywałam twarz, ale były też takie, na które reagowałam szeroko otwartymi oczami.
Piękną i poruszającą historię nam Mel Gibson pokazał. Historię wspaniałego człowieka, który poszedł na wojnę, by ratować ludzkie życie- i to bez względu na narodowość. Desmond Doss jako pierwszy w historii USA pacyfista otrzymał najwyższe odznaczenie wojskowe- Medal Honoru. Musicie koniecznie zobaczyć dlaczego, bo to Was po prostu nie może ominąć.
Dobry, nieśmiały i zakochany- taki Desmond Doss był zawsze, bez względu na okrucieństwa wojny.
Żołnierz nie dotykający broni? To tchórz a nie żołnierz!
Pomimo wystrzałów i przerażających krzyków wrażliwy Doss dał radę.
Boże błagam Cię, jeszcze jeden..daj mi siłę uratować jeszcze jednego!
I tak Desmond Doss uratował 75..
Całą noc opuszczał rannych na linach. I nawet pozdzierane do krwi dłonie go nie powstrzymały.
A oto prawdziwy Desmond Doss. Przezywany Łodygą rzeczywiście nie wyglądał na takiego, który miałby siłę unieść choć jednego rannego.
A tu dla odmiany Mel Gibson. Gdzie ten wspaniały- młody, przystojny i silny aktor?? No gdzie?
Cóż.. starość niestety czeka nas wszystkich..
oglądałam cały czasz otwartymi ustami. fajnie, że na końcu pojawia się prawdziwy Doss, to daje do myślenia. Przełęcz Ocalonych zrobiła na mnie wielkie wrażenie, również oceniłabym ją tak wysoko. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPostać prawdziwego Dossa w filmie sprawia, że produkcja jest jeszcze bardziej wiarygodna.
UsuńRównież pozdrawiam :-)
Nie ukrywam, że czekałam na taki film od zawsze i się nie zawiodłam <3
OdpowiedzUsuń