Popularne posty

01 stycznia 2018

157. Nie lekceważcie królowej kryminałów!

     Morderstwo w Orient Expressie to dopiero druga książka Agathy Christie, z którą miałam styczność i naprawdę nie mogę wyjść z podziwu dlaczego tak długo ignorowałam tą twórczynię arcydzieł.

     To, że Agatha Christie jest wybitną pisarką wiedziałam od dawna. Znana, uwielbiana, doceniana- nawet przeze mnie po zaledwie jednej lekturze. Dlaczego do kolejnej sięgnęłam w takim razie dopiero po wielu latach? Ot, zwykła ignorancja i chyba uleganie powszedności. No bo przecież Christie znają wszyscy, jest obecna niemalże w każdej księgarni i czytanie jej kryminałów nie jest nie wiadomo jakim wyczynem. O zdaniu typu: "Kiedyś zajrzę, kiedyś przeczytam" chyba nie muszę wspominać. Powody absurdalne, ale wciąż realne- nie tylko wśród książkoholików. 
     Ale wiecie co? Nie ja pierwsza i nie ostatnia, więc nie będę się nimi przejmować. Najważniejsze, że po kolejny dobry kryminał w końcu sięgnęłam i tym sposobem Nowy Rok 2018 rozpoczęłam z czytelniczym sporym sukcesem. No bo jeśli każda moja lektura w obecnym roku będzie co najmniej tak samo dobra, to już teraz przebieram nóżkami z niecierpliwości na myśl o kolejnych przede mną.
    Przyczyna wyboru tego a nie innego tytułu jest raczej oczywista. Premiera filmu z Johnym Deepe'em w roli głównej była wystarczającą inspiracją. Nie- nie oglądałam i o dziwo, nie wiem czy to zrobię. Przynajmniej na pewno nie teraz. A to dlatego, że film zbiera recenzje zdecydowanie słabsze od książki, co mnie niespecjalnie zachęca do jego obejrzenia.
     Tradycyjnie nie będę Wam streszczać fabuły. No bo po co? Żeby Was zniechęcić? Tego bym sobie nie wybaczyła! Ograniczę się zaledwie do trzech ważnych uwag:
1.Tak jak wyjaśnienie zagadki w poprzedniej lekturze Christie mnie totalnie zaskoczyło, tak i tutaj było podobnie. Pani Agatha jest mistrzynią niekonwencjonalnych, nieszablonowych rozwiązań zagadek i ostatecznych zakończeń kryminału. Za dużo powiedziane, jak na zaledwie dwie książki? Mam zbyt mocne przeczucie, że nie.
2.Jedna jedyna rzecz mi przeszkadzała (jak na dobrą książkę-w moim przypadku to naprawdę niewiele): kryminał ma w sobie mnóstwo, niestety nigdzie nietłumaczonych, wtrąceń w języku francuskim. Nie przeszkadzało mi to w rozumieniu Morderstwa w Orient Expressie, ale w czytaniu niestety momentami dość mocno.
3.Nonszalancja i kultura osobista detektywa Herculesa Poirota i tak naprawdę wszystkich bohaterów tej książki jest czymś, co wciąż wywołuje pozytywne zaskoczenie na mojej twarzy. Przepraszam, że pytam; proszę wybaczyć moje kolejne wezwanie na przesłuchanie, jeśli to zbyt odważne pytanie proszę się nie gniewać i nie odpowiadać itd. itp. to istna perełka, której się po prostu nie da nie kochać. Bo uwierzcie mi lub nie, ale nie każdy jest w stanie przelać na papier staroświecką angielską grzeczność. A jeśli już potrafi- to mało kiedy umie w niej konsekwentnie wytrwać.
     I to tyle, co mam do powiedzenia na temat pierwszej przeczytanej książki w 2018 roku. Teraz już rozumiecie dlaczego to czytelnicze "wydarzenie" nazywam sukcesem.
     A może Wy-w przeciwieństwie do mnie obejrzeliście ekranizację? Jeśli tak, będę niezmiernie wdzięczna za krótką opinię. Ciekawi mnie, czy film rzeczywiście nie należy do wybitnych.

2 komentarze:

  1. Czytałam książkę już dosyć dawno, dla mnie super :) Na filmie byłam w kinie, też fajny, ale ... stara wersja bardziej mi się podobała ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam, ale wersję sprzed lat :) Tej najnowszej jeszcze nie - może kiedyś obejrzę. A książka była świetna, ale ja ogólnie Christie uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń