Lepiej późno niż wcale, prawda?
Pamiętam, gdy jedna z koleżanek ze studiów dojrzała u mnie tę książkę. Pierwsze słowo, jakie wypowiedziała to: ,,beznadziejna". ,,Ale dlaczego?" - zapytałam. ,,Bo czyta się fajnie, ale zakończenie jest beznadziejne" - odpowiedziała. I całe szczęście, że mnie to nie zniechęciło do lektury, bo moja ostateczna ocena tego tytułu jest diametralnie różna.
Fajna, poczytna historia. Z wielością bohaterów, charakterów, z dobrymi wątkami a nawet miejscami. Czytało się przyjemnie i szybko, a zakończenie... no cóż, dawno nie czytałam tak dobrego i satysfakcjonującego.
Pierwotnie miałam tu wyrazić ocenę książki i serialu, ale niestety panujący "koronaświrus" pokrzyżował mi wiele planów... te serialowe zwłaszcza. Pozornie "realne" zdalne nauczanie okazało się cholernie pracochłonnne, więc cud, że wreszcie i tutaj zajrzałam.
Ale nie o tym, nie o tym - tylko o książce. O której zresztą chyba już skończyłam pisać. Przeczytałam ją już dość dawno, więc pewnie dlatego. Ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, co zapamiętałam najbardziej: książka jest może niekoniecznie wzorowo dopracowana, ale mimo to intrygująca. Dla mnie dziewięć gwiazdek na dziesięć, a to już o czymś świadczy. Gorąco polecam i mam nadzieję, że to nie ostatnia dzieło Chmielarza, z którym miałam styczność
Popularne posty
-
Niejednokrotnie podkreślałam (i wciąż będę), że opinii na temat filmów - seriali będzie na moim blogu zdecydowanie mniej od tych książ...
-
Mam już za sobą wiele książek pana Musso i niejednokrotnie się zdarzyło, że byłam zachwycona kolejną historią. Ten tytuł nie wywołał u...
-
Gdybym nagrywała recenzję tej książki przed kamerą, rozpoczęłabym ją od ciężkiego westchnienia.. a to z pewnością nie oznaczałoby nic ...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz