Na wstępie stwierdzam z przekonaniem, że w kolejnym tomie autorka zdecydowanie odeszła od wskazywania ,,właściwego" dla kobiety ,,miejsca" w małżeństwie na rzecz.. skłaniania się ku emancypacji. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się tak diametralnej zmiany poglądów już w kolejnym tomie, ale to co najwyżej sprawiło, że nabrałam do pisarki znacznie większej sympatii.
Jo rodzi chłopców i zakłada szkołę dla wielu innych - często sierot z nędznych środowisk. Opiekuje się nimi, uczy ich i robi to w sposób niesamowicie nieszablonowy i dla wielu osób w ówczesnych czasach dość kontrowersyjny. Jo przede wszystkim zwraca uwagę na to, by chłopcy najpierw byli szczęśliwi, a potem bogaci w wiedzę książkową, co jednak nie oznacza samowoli i chaosu. Ma mnóstwo pięknych, kreatywnych pomysłów na zabawę i naukę jednocześnie, a w całym przedsięwzięciu pomaga jej ukochany mąż.
Doczytałam, że Louisa May Alcott, opowiadając o szkole, przytaczała tak naprawdę swoje własne doświadczenia. Jeśli tak rzeczywiście było to kłaniam się nisko przed twórczynią. Louisa May Alcott żyła w wieku XIX, ale jej pomysły i otwartość w nauczaniu dzieci są tak postępowe, że wiele z nich ja - belferka, mogę wykorzystać dzisiaj.
Ktoś mógłby zapytać: ,,Ale jak to? Szkoła tylko dla chłopców? To gdzie ta emancypacja?" Spokojnie, powoli, nie od razu Rzym zbudowano. W tym tomie pojawia się jedna dziewczynka, ale w kolejnym jest już ich znacznie więcej. Oczywiście nie będę zdradzać szczegółów i co najwyżej zapowiem, że więcej moich spostrzeżeń po przeczytaniu czwartego - ostatniego tomu, znajdziecie w następnym poście.
Podsumowując: trzeci tom przygód sióstr March, mimo iż skupia się tak naprawdę na losie jednej z nich, jest godny polecenia. I to nie tylko nauczycielom. ,,Mali mężczyźni" to znowu, podobnie jak w pierwszym tomie, wiele pięknym historii i morałów, które nawet dziś są wciąż aktualne. Przyjemnie spędziłam czas i jestem przekonana, że u Was będzie podobnie.
Mam w planach całą serię :)
OdpowiedzUsuńDo pewnego momentu nie wiedziałam, że autorka poczyniła więcej historii niż tylko "Małe kobietki", których zresztą nie miałam okazji jeszcze czytać. Ale w planach jest :) A później zobaczymy czy po kolejne tomy sięgnę.
OdpowiedzUsuńPierwszy tom na pewno polecam, reszta zależy od upodobań i chęci :-) Pozdrawiam!
Usuń