Popularne posty

08 lipca 2013

23. Po trupach do celu czyli "Idy marcowe".

    Uwielbiam ambitne, trudne do przewidzenia i, co za tym idzie, ciągle dające do myślenia filmy. Jeśli dodatkowo zawierają w sobie problem lojalności, moralności to mają u mnie naprawdę dużego plusa. "Idy marcowe" są taką właśnie produkcją. Brudny świat polityki, określany jako "ekstraliga" to główny temat filmu. Nudne? Nic podobnego. Bezlitosne, bezwzględne a momentami nawet brutalne, bo przecież i śmiertelne. 

                 
Gatunek: dramat, polityczny
Produkcja: USA
Premiera: 3. lutego 2012 (Polska), 31. sierpnia 2011 (świat)
Reżyseria: George Clooney
Scenariusz: George Clooney, Grant Heslov, Beau Willimon
Obsada: Ryan Gosling, George Clooney, Philip Seymour Hoffman

    Stephen, pracujący przy kampanii wyborczej Mike'a Morrisa, siedzi w samym środku politycznych gierek i, co najważniejsze, jest tego doskonale świadom. Początkowo reaguje na nieczyste zagrania nieobecnym wzrokiem i chwilami wahania, ale ostatecznie sam staje się najbardziej wyrachowanym graczem. Przy ciągłej niepewności ruchów przeciwnika i znaczących elementach zaskoczenia, wyścig o "ciepłe posadki" po wygranych wyborach jest przeogromnym wysiłkiem. Nikomu nie można ufać, nawet zadeklarowanemu przyjacielowi, a początkowo niezniszczalna lojalność ostatecznie odchodzi na najdalszy, zakurzony plan.
    Mike Morris (w tej roli George Clooney), kandydat na prezydenta, w swoich przemówieniach używa słów: prawda, zaufanie, wierność, sprawiedliwość społeczna i początkowo rzeczywiście mu wierzymy. W momencie jednak, gdy polityka okazuje się grą o naprawdę wielkie pieniądze, fałszywość intencji niestety i u niego staje się realna. Korumpowanie jednych współpracowników i rujnowanie życia drugim to czynność oczywista niczym każdorazowe mycie zębów. Albo "postawienie klocka". Morris godzi się na sponiewieranie wierzącego jeszcze w szczerość i oddanie Stephena, a ten, zgodnie z regułą: "kto ma miękkie serce, musi mieć twardą dupę", staje się jeszcze bardziej bezwzględny niż jego protektor. Uzyskuje władzę i pieniądze, ale czy jest z tego powodu szczęśliwy? Niekoniecznie, jednak usatysfakcjonowany na pewno. W końcu "polityka to jego życie". Aż dziw, że ktokolwiek jest skłonny wypowiedzieć takie zdanie (moja wyraźnie subiektywna opinia).
    Całość nie tylko skojarzyła mi się z grą w szachy, ale skłoniła przede wszystkim do rozpatrzenia kwestii lojalności. Czy dziś bowiem jest ona jeszcze możliwa? Ilu dyskutantów tyle odpowiedzi. Precyzję Waszej opinii zalecam po obejrzeniu filmu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz