Popularne posty

16 marca 2020

199. Dziewiąty - i wciąż nie ostatni tom z Chyłką

     Poniższa recenzja niestety będzie krótka. A to dlatego, że książkę przeczytałam już jakiś czas temu i opinii o niej nie napisałam od razu.. dlatego sporo rzeczy mi umknęło. Sprawy jednak postanowiłam nie olewać, ponieważ mam noworoczne postanowienie o recenzowaniu wszystkich przeczytanych tytułów. Dlatego już nie marudzę, tylko piszę - o tym wszystkim, co wciąż pamiętam. Albo raczej o tym, co utkwiło mi w pamięci najbardziej.

     W ostatnie wakacje miałam pierwszą w życiu przygodę z audiobookiem. Padło na Hashtag Remigiusza Mroza. I wierzcie mi, umęczyłam się jak nigdy w życiu - ale czy to z powodu formy przekazu, czy z powodu fabuły - I DON'T KNOW.
     Generalnie to każdy rozdział słuchałam co najmniej dwa razy (czasami nawet i więcej). Za pierwszym razem zawsze zasypiałam po minucie, za kolejnymi walczyłam, by tego nie zrobić i przesłuchać wreszcie audiobooka do końca. Audiobooki absolutnie nie są dla mnie. Żeby to stwierdzić musiałam co najmniej raz spróbować.
     Dlaczego, akurat w przypadku Umorzenia o tym wspominam? Bo w dziewiątym tomie przygód z Chyłką pojawiła się Tesa - główna bohaterka Hashtaga. Czy to dobrze, czy źle - już staram się poniżej ocenić.
     Tym literackim wybiegiem zaintrygował mnie Mróz niezmiernie. Główna bohaterka kryminału w innej literackiej serii? Jak wielu pisarzy jest aż tak inteligentnie odważnymi? Powiedziałabym nawet, że graniczy to z bezczelnością i pewnie dlatego tak bardzo mi przypadło do gustu. Zwłaszcza, że Tesa to nietuzinkowa postać. Zakompleksiona introwertyczka, z manią prześladowczą - będąca jednocześnie cholernie oczytana i inteligentna. W Umorzeniu staje twarzą twarz z Chyłką - znaną z równie ciętego języka. Mieszanka wybuchowa? Wręcz przeciwnie: idealnie pikantna :-) Dialogi tych dwóch pań na pewno na długo zapadną mi w pamięć. Panie Remigiuszu - ten pomysł udał się panu wyśmienicie :-)
     Czy sama Tesa, wraz z prześladującym ją "Architektem" wnosi coś sensownego do tomu z Chyłką? Hmm.. coś tam wnosi, ale czy było to aż tak kreatywne i niezbędne? Niekoniecznie. Historia w Hashtagu generalnie była dla mnie dość.. nieprawdopodobna i nawet obecność Tesy w innej serii raczej mojego zdania nie zmieni. Podsumowując: przemycona bohaterka innej lektury owszem- zaintrygowała mnie niesamowicie, ale jej wkład w fabułę zdecydowanie mniej.
    Teraz będzie wisienka na torcie: relacje Chyłki z Oryńskim. Oj, tutaj się dzieje i gwarantuję Wam niepowtarzalne wrażenia. Gdzieś w innych recenzjach doczytałam, że ich związek w tym tomie toczy się dość.. nieprawdopodobnie. Hmmm ja takiego wrażenia nie odniosłam. Cieszyłam się, że między panią adwokat a Kormakiem nareszcie coś konkretnego się dzieje - szkoda tylko, że dopiero w dziewiątym tomie.
    Miało być krótko, a tu proszę - jak zwykle się rozpisałam. Pora więc na zakończenie.
    Powyżej opisałam największe plusy Umorzenia, czas wreszcie wspomnieć o największym, można by nawet powiedzieć, że permanentnym minusie: fabuła się rozwija, rozkręca po to, by skończyć się niespodziewanie na dwóch ostatnich stronach w sposób absolutnie mnie nieprzekonujący. To po co w takim razie czytam tę Chyłkę? Bo i tak ją lubię - jako postać, po prostu :-)

2 komentarze:

  1. Przeczytałam trzy książki Mroza i póki co nie planuje kolejnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też cały czas tak mówię, a mimo to wciąż jakimś cudem czytam kolejne ;P

      Usuń