Popularne posty

25 lutego 2020

198. Chyłka już po raz ósmy!

      Aż trudno uwierzyć, że to już ósmy tom z Chyłką, do którego sięgnęłam. Nie pamiętam oczywiście momentu, gdy czytałam pierwszy, ale obecna liczba tomów (jest już ich dziesięć) skutecznie sugeruje, że było to spory czas temu. Chociaż.. biorąc pod uwagę fakt, że Remigiusz Mróz nie pisze książek tylko je wyrzuca z rękawa - nie musielibyśmy pewnie aż tak daleko sięgać w przeszłość.
     Czy warto czytać o przygodach adwokat Chyłki w ogóle?
     Oczywiście, że tak! I to przede wszystkim ze względu na główną bohaterkę. Sarkastyczna, bezczelna, inteligentna, zakochana w Iron Maiden i w swojej "Iks piątce" (a z czasem i w kimś jeszcze..); nietuzinkowa i nigdy, w żadnej innej książce, przeze mnie niespotykana postać pani adwokat to ktoś, od kogo historii się po prostu ciężko oderwać. Chociaż przyznam szczerze, że nie zakochałam się w niej od pierwszego "przeczytania"i z dużym prawdopodobieństwem nie tylko mnie się to zdarzyło.         
     Jej sarkazm był dla mnie początkowo największą wadą.. i to nie dlatego, że jestem osobą zbyt delikatną (powiedziałabym nawet, że wręcz przeciwnie), ale przede wszystkim dlatego, że było go za dużo. Zdanie po zdaniu, bez chwili wytchnienia: złośliwie, sarkastycznie i z wyszukanymi (często aż za mocno) ripostami. Lubię inteligentne docinki, ale jeśli mam do czynienia z ich kanonadą, to w końcu przestaję w nie wierzyć. Dziś wciąż momentami reaguję na nie "zmęczeniem", które ostatecznie przy dziewiątym tomie (dziś przeczytałam!) zamieniło się chyba w ignorancję. Nie ignoruję Chyłki, co to to nie, ale zobojętniałam ostatecznie wobec jej hiperironizmu.
     Czy warto przeczytać tom ósmy?
     Tom dziewiąty był lepszy - to już mogę wstępnie zdradzić. To nie znaczy, że tom ósmy jest zły, ALE.. kompletnie niedoświadczona we wspinaczce adwokat, wybierająca się na wysokość 6000 m.n.p.m. w celu zebrania dowodów, po prostu mnie nie przekonała. Za dużo niedomówień, niejasności i nieprawdopodobnych zdarzeń. I to nie tylko tych związanych ze wspinaczką, ale również tych, które ją uzasadniały. Ja wiem, że przygody Chyłki to fikcja, ale nie science fiction...i dlatego brakowało mi tej wiarygodności. 
     I właśnie sobie przypomniałam, że dokładnie z tego powodu stwierdziłam swego czasu po kilku tomach, że kolejnych czytać nie będę. Pozmieniało mi się ostatecznie, bo mnie po prostu do tej serii "ciągnie". Jak widać, ta momentami dość mocno nagięta rzeczywistość, pewnie z powodu nieodpartego uroku Chyłki, nawet i mnie nie przeszkadza.
     Do czego jeszcze się doczepię? Oczywiście do nagłych, "intymnych" relacji Chyłki i Zordona. Czy Was również zaskoczył nagły przeskok z oschłych (ale z podtekstem) relacji tych obojga w zamieszkanie Oryńskiego z przełożoną? No bo kurde, gdzie się podziało to pomiędzy? Gdzie pierwsze zrozumiałe spojrzenia, dotyk i intymność..? Ja rozumiem, że Mróz nie tworzy romansów, ale.. żeby tak ani troszeczkę, jak ich relacje zmieniły się w końcu w związek? Jestem zawiedziona.. Powiedzmy, że zostało mi to wynagrodzone w tomie kolejnym, ale nie będę spoilerować własnych recenzji ;-)
     I na koniec największa wada wszystkich tomów: wciągająca akcja rozwija się przez prawie wszystkie strony, a rozwiązuje.. na ostatniej jednej.. no może w porywach dwóch. Ja się kurcze czasami nawet jeszcze nie zdążę wtedy zatrzymać! Chciałabym trochę więcej tych "wyjaśnień", a nie garstkę, którą niestety nie zawsze jestem w stanie zrozumieć.
     Podsumowując: tom ósmy czytało mi się przyjemnie, ale inne przeczytane przeze mnie części uznaję póki co za lepsze. To nie oznacza oczywiście, że tej części nie polecam. Jeśli chcecie zajrzeć do intrygującego tomu dziewiątego, to nie możecie tak po prostu ominąć tego kawałka historii.   

2 komentarze:

  1. Przeczytałam jedną trylogię Mroza i póki co mam dość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z serii z Chyłką "mam dość" od dawna, ale mimo to wciąż sięgam po kolejne tomy ;P

      Usuń