Tak jak uwielbiamy skrupulatnie planować nasze wakacyjne wyprawy, tak tym razem to miejsce na naszej liście się nie znalazło. Jak więc tam trafiliśmy? Spontanicznie. Wracaliśmy z Sanoka i na mijanym wzgórzu zauważyliśmy niesamowicie intrygujące ruiny. Zaciekawiły nas do tego stopnia, że postanowiliśmy je zwiedzić.
Ruiny zagórskiego Klasztoru to jedno z takich miejsc, które nie mają zbyt bogatej i fascynującej historii, ale które mimo to w jakiś sposób mogą nas przyciągać. Budowę Klasztoru zakończono w 1730 roku, a tamtejsi zakonnicy opuścili go po pożarze w 1822 roku- ot i cała opowieść. Mury próbowano wielokrotnie odbudować (udało się to np.z basztami), a wokół tego miejsca krąży parę legend (np.o błąkającym się po ruinach mnichu), ale to wciąż niewiele jak na historię tak okazałych ruin. A może wiele nie potrzeba, by mimo to móc je podziwiać? To już oceńcie sami.
Droga do Klasztoru (troszkę się trzeba powspinać) jest drogą krzyżową z pięknymi, drewnianymi figurami. W Bieszczadach wielokrotnie natykaliśmy się na artystów tworzących tego typu ludowe dzieła.
Jeśli ktoś z Was chce zaserwować sobie przyjemny spacer, pełen pięknych widoków a nawet zadumy- myślę, że te ruiny na wzgórzu będą dobrą propozycją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz