Popularne posty

02 sierpnia 2018

172. Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie i pożegnanie z Bieszczadami

     Jeżeli nie macie pomysłu na weekend lub jednodniowy wypad i mieszkacie stosunkowo niedaleko od Krakowa to koniecznie odwiedźcie Muzeum Lotnictwa Polskiego. Jest to miejsce, które skusiliśmy się zobaczyć w drodze powrotnej z Bieszczad i do dziś wspominamy jako jedno z najlepszych zwiedzanych kiedykolwiek przez nas muzeów.

     Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie znajduje się na terenach dawnego lotniska Rakowice-Czyżyny. Powstało w 1964 roku i przechowuje obecnie ponad 200 statków powietrznych. Oczywiście samoloty wszelakie to nie jedyne, co możemy tam zobaczyć, ale o tym już niebawem.
     Ja osobiście pojechałam tam z jednego, najważniejszego powodu: tzw. polskiej "Jedenastki". Polski myśliwiec z września 1939 roku (pełna nazwa to PZL P.11c) to najcenniejszy eksponat Muzeum będący jednocześnie jedynym takim na świecie! Możliwość podziwiania go na żywo był jednym z moich największych marzeń. Dziś doczytałam na stronie Muzeum, że po dwóch latach nieobecności samolot powrócił z uruchomionym silnikiem, więc tym bardziej warto go zobaczyć!
     Na słynną "Jedenastkę" natkniecie się tuż po przejściu progu Muzeum, na hali, na której znajduje się również wiele innych, bardzo cennych samolotów.
     Na powyższym zdjęciu widoczny jeden z moich największych idoli, którego wspomnienia już od dawna czekają na mnie na półce.
     Samo Muzeum jest naprawdę sporych rozmiarów. Duża część ekspozycji znajduje się na zewnątrz, jednak sporo intrygujących eksponatów możecie podziwiać również na poszczególnych halach. Mi najbardziej (oczywiście zaraz po "Jedenastce") zaimponował hangar z szybowcami (w tym ze słynną, skonstruowaną w bloku! Kukułką) oraz ten z potężnymi lotniczymi silnikami.
     Najcenniejsze, według mnie, samoloty na zewnątrz to myśliwsko-bombowy majora Donalda Kutyny- Amerykanina polskiego pochodzenia..
     ..oraz imponujący, potężny Junkers.
     Ekspozycja na zewnątrz to w dużej części migi, ale oprócz nich także helikoptery i inne, również ciekawe samoloty.
     Mówiąc o cennych i intrygujących "statkach powietrznych" (jak to specyficznie określa wikipedia), nie mogę nie wspomnieć o papieskim helikopterze oraz charakterystycznej "Iskrze".
      Muzeum Lotnictwa Polskiego to miejsce z wieloma cennymi eksponatami, które niekoniecznie do samolotów się zaliczają (przynajmniej nie jako całość). A są to: skafandry i fotele lotnicze, uzbrojenie samolotów, najwyższe odznaczenia i pamiątki po najsłynniejszych lotnikach, armaty przeciwlotnicze i polowe oraz wyjątkowa (i zatrważająca jednocześnie) wystawa o tematyce zimnej wojny.
      W lipcu tego roku w murach Muzeum gościł sam Mirosław Hermaszewski (w 40 rocznicę swojego lotu w kosmos), więc wspomnę przy tej okazji również o poświęconej mu gablocie, która również mocno mnie zaciekawiła.
     Generalnie w samym Muzeum bardzo wiele się dzieje. I nie chodzi tu tylko o aktywną ekspozycję dla dzieci (to również świetne miejsce dla całych rodzin!), ale przede wszystkim o różnego rodzaju spotkania i wydarzenia (np. warsztaty teatralne i akcja narodowego czytania). Wciąż niezdecydowanych zachęcam do zaglądania na stronę Muzeum, na której relacje z poszczególnych wydarzeń z pewnością niejednego skuszą do odwiedzin.
     Dziwnie to zabrzmi, ale na tym zakończyliśmy naszą wielką bieszczadzką przygodę. Kraków również do niej zaliczamy, bo, jak już pisałam wcześniej, odwiedziliśmy to miasto w drodze powrotnej.
     Czy wrócimy jeszcze do Bieszczad? Na pewno! Może już nie w celu zwiedzania konkretnych miejsc, co przede wszystkim po to, by intensywnie powłóczyć się po górach, ale jednak. Nie wiem, jak P., ale ja w Bieszczadach zostawiłam serce i mam nadzieję, że jeszcze nie raz w życiu będę miała szczęście tam wracać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz