Popularne posty

09 lutego 2020

197. Czy "Kusząca pomyłka" okazała się pomyłką?

     Nawet w życiu ambitnej i wybrednej czytelniczki zdarzają się dni, kiedy ma ochotę przeczytać "głupie romansidło"..
     Czy powyższy tytuł rzeczywiście do takich "głupich romansideł" należy? I tak, i nie.
     Argumenty "za":
1. On - wykładowca na uczelni, ona - jego asystentka, spotykają się w barze w niezbyt przyjaznych okolicznościach, tuż przed rozpoczęciem współpracy na co dzień. Oczywiście wtedy, w barze nie mają o tym zielonego pojęcia. Niestety bardziej banalnej fabuły nie znam.
2. On - megaprzystojny, "bad guy" przekonany, że potrafi tylko ranić kobiety i ona - szczera, dobra i po traumatycznych przejściach w dzieciństwie. Banalna fabuła na bis. No bo przecież już chyba gorzej być nie może. Przepraszam, jednak może (patrz: punkt 3.).
3. Po kilku gorących nocach Caine się orientuje, że spotkał Rachel wiele lat temu - kiedy była jeszcze dzieckiem i kiedy (co do dziś sobie wyrzuca) jej nie pomógł. No cóż.. co za realny przypadek.
4. Ona - piękna, zgrabna, z koronkową bielizną dopasowaną kolorystycznie do bluzki (:D) i on - przystojny, umięśniony, z wielkim.. rozumem ;P Wszystko takie przekonujące i realistyczne..
     Argumenty "przeciw":
1. Książka, wbrew pozorom, jest naprawdę składnie i dobrze napisana. Nie czułam niesmaku czytając ją, nie gubiłam się w fabule, nie odnalazłam ani jednego "zgrzytu" między wątkami. Jest płynnie i dobrze.
2. Sceny "łóżkowe" (w cudzysłowie, bo nie zawsze w łóżku..) są naprawdę.. uff powalające. Kobietą jestem, przyznaję się, to jedna z wielu moich słabości. Po tego typu książki sięgam naprawdę sporadycznie, ale.. jednak z jakiegoś powodu mi się zdarza.
    Czy powyższe zestawienie oznacza, że nie warto do tej książki sięgać? Niekoniecznie. Przeważają jak widać minusy, ale tylko liczebnie, ponieważ plusy Kuszącej pomyłki są na tyle mocne, że stawiam je zdecydowanie na równi z minusami.
    Dlatego moje kobietki (bo jakoś nie wyobrażam sobie, by mężczyźni czytali takie książki), jeśli macie ochotę na lekką, relaksującą, ale z nutą pikanterii książkę - sięgnijcie do tej. Ja przeczytałam i o dziwo miło spędziłam czas. I to nawet do tego stopnia, że postanowiłam sięgnąć do 365 dni Blanki Lipińskiej. Nie, nie staczam się, po prostu czasem warto zrobić coś spontanicznie. I już teraz jestem ciekawa rezultatów ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz