Ten post miał być ostatnim w starym roku. W końcu i spacer odbył się zaledwie dzień przed rozpoczęciem tego nowego. Nowego- kolejnego. Nie wyszło, bo książka i film wyprzedziły nienachalne zdjęcia, no ale przecież zawsze można to nadrobić.
O czym myślałam włócząc się wtedy z aparatem w ręku? O nieuniknionym i ekspresowym przemijaniu, powtarzalności sylwestrowych nocy (bo przecież to już widziałam, to też już było), o pierwszych zmarszczkach i poważnych chorobach rodziców. O tym, że kiedyś zniknę z tego świata, ale zanim to nastąpi- będę się musiała z wieloma ukochanym osobami pożegnać znacznie wcześniej. Wielu zresztą już więcej nie zobaczę..
Przygnębiające i czarne myśli? Dla mnie ani trochę.Co najwyżej życiowe i nierozerwalne z codziennością. Śmierć jest tak samo ważna jak życie i warto o niej myśleć chociażby po to, by móc to pierwsze każdego dnia doceniać. W geście, uśmiechu, życzliwości.. w śpiewie ptaków i ruchach liści na wietrze. W kropelce wody i odrobinie kurzu. W tym co jest tu i teraz- i co z nami oddycha. By poczuć to wszystko całą sobą i nigdy nie żałować, że się tego nie zrobiło.
Praca? Zakupy? Nieumalowane paznokcie? To wszystko przeminie. To błahostki, które niejednokrotnie przeszkadzają nam w dostrzeganiu tego, co najważniejsze. Tego, co może tak jak ja, dostrzeżesz poniżej.
A co z moimi noworocznymi postanowieniami? W końcu wypadałoby o nich coś niecoś napisać przy okazji posta "na kształt" podsumowania. Chcę częściej się rozglądać, by niczego nie przegapić i doceniać. A obiecuję.. że będę szczęśliwa. I sama sobie to szczęście narysuję ;-)
Popularne posty
-
Niejednokrotnie podkreślałam (i wciąż będę), że opinii na temat filmów - seriali będzie na moim blogu zdecydowanie mniej od tych książ...
-
Mam już za sobą wiele książek pana Musso i niejednokrotnie się zdarzyło, że byłam zachwycona kolejną historią. Ten tytuł nie wywołał u...
-
Gdybym nagrywała recenzję tej książki przed kamerą, rozpoczęłabym ją od ciężkiego westchnienia.. a to z pewnością nie oznaczałoby nic ...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Masz rację, często zapominamy o tych błahostkach i nie dostrzegamy otaczającego nas piękna. Przyznam szczerze, iż dopiero teraz będąc na urlopie macierzyńskim z racji większej ilości wolnego czasu zaczęłam dostrzegać wiele rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Zostało to zaburzone przez wir w jakie wciągnęło mnie życie zawodowe i obowiązki domowe.
OdpowiedzUsuńCzyli urlop macierzyński okazał się wyjątkowo konstruktywny i ważny :-)
UsuńPiękne postanowienie, które warto realizować każdego dnia :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj każdego dnia chyba nie dam rady..ale w prawie każdy weekend jak najbardziej ;-) Pozdrawiam ciepło i ja!
UsuńNapisałaś wszystko dokładnie tka jak ja myślę, to samo :) Takie obawy i spostrzeżenia, dobrze to znam.. Ale staram się być szczęśliwa teraz w tej chwili i cieszyć z małych chwil, a co będzie to będzie ;)
OdpowiedzUsuń